Ajagri ifagri

W korporacji nie trudno pozbawić się awansu, a niekiedy i posady, jeśli w sposób całkowicie nieprzemyślany, łatwowiernie akceptujemy podsuwane nam pod nos papiery. Nie jest bowiem tajemnicą, że w większości przypadków, prośba o naszą aprobatę lub dezaprobatę, potrzebna jest wyłącznie po to, aby proporcjonalnie zmniejszyć ciężar odpowiedzialności spoczywający na barkach tych, którzy przed nami dali wrobić się w akceptację danej sprawy. W trosce o lepsze jutro szacownych czytelników, Korpokracja przedstawia metodę asekuracji, która pomoże im obić tyłki blachą w takich, niełatwych sytuacjach.Metodę tę, określa się mianem Ifagri (z ang. if agree) i opiera się ona o jedno z największych, jeśli nie największe odkrycie psychologii XX wieku, na którym jego odkrywcy nie zarobili jednak złamanego centa, przez co nie zasługują na przywołanie ich nazwisk, czego wobec powyższego z najwyższą pogardą nie uczynimy. Chodzi mianowicie o efekt obojętnego widza, zwany bardziej tajemniczo efektem dyfuzji odpowiedzialności. Zgodnie z tym wspaniałym zjawiskiem, im więcej osób obserwuje wypadek, tym większe prawdopodobieństwo, że żadna z nich nie udzieli poszkodowanym pomocy. Każdy jest bowiem przekonany, że zrobi to ktoś inny. No dobrze, zapyta teraz czytelnik, ale co to ma wspólnego z decyzją, w podjęcie której ktoś próbuje mnie umoczyć?

– Ifagri zasadza się na prostej zależności. Akceptuję coś tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy przy mojej decyzji pojawi się kontrasygnata tak zwanego pana Włodka – meandry współczesnego zastosowania mechanizmu dyfuzji odpowiedzialności wyjaśnia pan Jaromir (l. 31), biegły w sztuce lawirowania kierownik niedużego, acz własnego zespołu. – Kiedy zatem jakaś duszyczka przybywa do mnie zakłopotana w stanie rażącej niewiedzy, czy może czegoś dokonać w imieniu lub na koszt firmy, otrzymuje ode mnie warunkowe błogosławieństwo w postaci Ajagri if Włodek agri (w rodzimej i mniej seksownej wersji – akceptuję jeśli pan Włodek akceptuje). Od tej pory, wypadek obserwują już co najmniej dwie osoby, a zatem odpowiedzialność za błędną decyzję dzieli się na pół. – tłumaczy pan Jaromir, dogłębnie przekonany o swojej nieomylności w zakresie kierowania ludźmi.

Oczywiście stan ten nie potrwa długo. Niepisanym obowiązkiem pana Włodka będzie znaleźć kolejnego Włodka i dopiąć go do łańcuszka odpowiedzialnych, czyniąc ze swojej połowy zaledwie trzecią część odpowiedzialności, i tak dalej. Naturalnym trendem jest to, że o kontrasygnatę proszeni są ludzie o coraz niższej pozycji w firmowej hierarchii. Dlatego niezbędne jest, aby co kilkanaście ogniw rozpraszania odpowiedzialności, polecenie zbadania i zaakceptowania sprawy trafiło w taki organizacyjny dół, w którym nikt już nie ma kompetencji do akceptowania nawet własnego oddalenia się do toalety. Wówczas sprawa kierowana jest z powrotem na najwyższe szczeble i przy odrobienie szczęścia trafia do osoby, która otrzymała ją jako pierwsza.

– W ten sposób krąg Ifagri zamyka się i od tej pory każdy może zwalić odpowiedzialność na kogoś innego. W razie, gdyby decyzja okazała się błędna, każdy z Włodków wskazywać będzie na kolejnego, aż ostatni (kompletnie nie świadomy swojej ostatniości) Włodek wskaże na pierwszego jako tego, który miał podjąć decyzję. – wyjaśnia pan Jaromir, skomplikowanym wywodem udowadniając, że pokaźne wynagrodzenie jest mu wypłacane nie bez kozery. – Trudno w takim szeregu odpowiedzialnych znaleźć jednego winnego felernej decyzji. Ukaranie wszystkich wiązałoby się natomiast z brutalną ingerencją w szereg układów i zależności towarzyskich, co spowodowałoby tyle nieprzyjemnego fetorku, że ostatecznie sprawę ewentualnego wyciągania konsekwencji umarza się z braku wystarczającej liczby popleczników. – kończy z przekąsem pan Jaromir.

Tak, tak, drodzy czytelnicy. Od dziś w codziennej pracy akceptując cokolwiek, niezapominajce o trybie warunkowym ifagri, który to sprawi, że łańcuch akceptujących rosnąć będzie do momentu, aż oplecie całą firmę czyniąc wszystkich winnymi współudziału. Zagwarantuje to wam długą i pomyślną karierę.

A co, jeśli pan prezes będzie jednak upierał się, aby wyłonić jednego winnego? Zawsze możecie sięgnąć do wspomnianego dołu kompetencyjnego, który przewinął się w procesie dyfuzji. Z całą pewnością zabraknie mu kompetencji do zainicjowania działań we własnej obronie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *