W każdej firmie obowiązuje kodeks etyczny, którego złamanie może okazać się ekwiwalentne ze złamaniem sobie kariery. Aby ustrzec przed tym Drogich Czytelników, Wasz Korporacyjny Korespondent odkrywa listę 7 biurowych grzechów głównych, okrywając tym samym hańbą pana Marcela – belzebuba, będącego ich sprawcą.
Pycha
Pani Malinka (przełożona naszego bohatera) pewnego razu wstała lewą nogą i jak miała w zwyczaju w takich sytuacjach, pośpieszyła do biura obrazić kogoś, aby rozładować napięcie. Pan Marcel (27 l.) okazał się w tym nad wyraz nie pomocny. Pani Malinka sponiewierała go, a widząc brak reakcji uczyniła to samo względem jego rodziny. On zaśmiał się tylko szyderczo i opuścił pomieszczenie. Pycha, wyłaziła z niego każdym porem rozsierdzając panią Malinkę, która po tych wydarzeniach postanowiła mu się baczniej przyjrzeć.
Lenistwo
Zauważyła na przykład, że pan Marcel w zasadzie nie jest pracowity. Czasem z biura wychodzi przed 20.00, przychodzi pół godziny przed nią, czyli pół godziny po czasie i nader rzadko krwawi z nosa. Innymi słowy, jest patentowanym leniem. Jakby tego było mało niebawem odkryła, że pan Marcel zdecydowanie za dużo je.
Obżarstwo
– W zasadzie ciągle coś podjadał. Czasem nawet wychodził z biura na regulaminowy lunch. A przecież nie po to do regulaminu wmanewrowano cholerną, niepłatną godzinę pracy dziennie, aby teraz jakiś pasibrzuch – pan Marcel – podczas tej godziny przestał sobie pracować. – wspomina wyraźnie obruszona pani Malinka. Na nic zdały się jej dyskretne uwagi na temat jego wielkiego brzucha.
– Najprawdopodobniej to od tego napychania się, panu Marcelowi niebawem kompletnie padło na mózg, którego nie miał – dodaje.
Nieczystość
Zaczęły nawiedzać go nieczyste myśli. W czasie szalejącego w USA kryzysu, marzył o awansie i błyskotliwej karierze. A każdy (z panią Malinką na czele) wie, że podczas kryzysu w USA, należy drżeć w obawie o posadę, miast dawać upust absurdalnym ambicjom. Te parszywe myśli, sprowadziły go do kolejnego grzechu.
Zazdrość
Nie wystarczał mu już awans, jego przełożonych ani podwładnych, których (podobnie jak mózgu) nie miał, jeśli nie liczyć jednej piątej zwolnionego przed rokiem praktykanta. Kierowany niepohamowaną zazdrością sam chciał awansować. Szczęśliwie, pani Malinka za pomocą gróźb karalnych i histerycznych szlochów, wyperswadowała mu te nieprzyzwoite pomysły.
Chciwość
Pozbawiony nadziei na awans, Pan Marcel kontynuował jednak swoją grzeszną drogę i zaczął rozmyślać o, czytelnicy wybaczą nieelegancki język, podwyżce.
– Oczekiwał jej w sytuacji, kiedy szefowie mieli już zaplanowane nurkowanie w tropikach, wymianę kafelków w basenie i zakup wielkiego, niekwestionowalnie potrzebnego, świecącego logo. Mieliśmy zmienić plany, dla tej kutwy, pana Marcela? – pyta retorycznie pani Malinka.
Gniew
Jednak czarę goryczy przelały jego napady gniewu. Pan Marcel kompletnie nad sobą nie panował. Kiedy pani Malinka pewnego dnia cisnęła weń ogryzkiem, aby uzmysłowić mu jego miernotę, ten wpadł w absolutną furię i przepełniony gniewem, podłością i szyderstwem oświadczył, że idzie zapalić.
– Czy takiej reakcji spodziewamy się po podwładnym, rzucając w niego odpadami spożywczymi w obecności reszty zespołu? Czy przełożony może pozwolić, aby pracownik tak go lekceważył i deptał jego autorytet? – pytała pani Malinka znudzona wybrykami Marcela. Ona już wiedziała, co trzeba zrobić. Pan Marcel musiał zniknąć…
A zatem, jeśli marzycie o (wybaczcie nieprzyzwoite słowa) awansie i podwyżce lub też w sposób lekceważący nie dajecie sponiewierać się przełożonemu – przypomnijcie sobie przypadek pana Marcela. Pani Malinka z pewnością pozbyłaby się tego belzebuba, gdyby nie zniknęła tuż przed nim.
Uwielbiam!:)
piękne! i…. znajome:)))
nic dodać nic ująć…z życia wzięte!!!
tym sposobem poprawilem sobie humor na caly dzien :)
piękne! podziwiamy.
:)))) z zycia wziete chociaz przy krolowej to moim zdaniem wielki pikus :) moze o krolowej w nastepnym odcinku? :)
@znajoma, są rodzaje perfidii, o których nawet my nie potrafimy pisać ;)
@WKK, eee tam, nie wierze ze nie
potrafisz :) To tylko kwestia weny tworczej!
Oby CIe dopodla :))
Hej! nawet ja się tu znalazłem :P
@znajoma, wena nadchodzi niespodziewanie, dlatego nie mówimy nie (choć właśnie powiedzieliśmy to dwa razy).
@jedna piąta praktykanta, witamy w naszym gronie i czekamy na pozostałe cztery piąte :)