Przed chwilą do naszej redakcji spłynęła sensacyjna wiadomość. Nasz biurowiec mrugnął. Wasz Korporacyjny Korespondent tropi przyczynę i odsłania mroczne kulisy zaobserwowanego fenomenu.
Do możliwych przyczyn mrugnięcia zalicza się przede wszystkim, zatrzaśniętego w piwnicach biurowca zdesperowanego doradcę, któremu niefortunnie padła bateria w BlackBerry, a który to zauważywszy główny wyłącznik energii postanowił morsem poinformować kolegów o swojej niezręcznej pozycji.
Druga z krążących po biurze teorii mówi, że budynek na podobieństwo archetypu bohatera dramatycznego z klasyka światowej kinematografii , tj. piankowego ludka z Ghostbusters – zaczął żyć własnym życiem.
– Wierzymy, że nasz biurowiec ożył na skutek ruchów ektoplazmy, płynącej zapomnianymi kanałami tuż pod naszymi stopami. – informuje nas pan Zdzisław (31 l.). przewodniczący spontanicznie utworzonego Stowarzyszenia Wyznawców Mrugającego Biurowca z działu Audytu. – Nie mamy wątpliwości, że nasze ożywione biuro, wkrótce zacznie chodzić po warszawskich ulicach spozierając z dumą na gorsze, uziemione biurowce konkurencji . I już myślimy o uwzględnieniu tego faktu w naszych materiałach firmowych.
Jakkolwiek druga teoria doskonale tłumaczyłaby także złośliwie zatrzaskujące się w ostatnim czasie windy, dla nas jednak najbardziej prawdopodobną wersją jest ta, wg której pracownicy firmy przeczytawszy artykuł Brudny but nie jest modny tłumnie ruszyli do elektrycznych szczotek w firmowych toaletach, i uruchomiwszy je wszystkie na raz, spowodowali nagły spadek napięcia…